Archiwum styczeń 2004


sty 10 2004 Smocze komentarze
Komentarze: 0

9.01.04
No to yak to mówią "Bucha i do sztambucha" , chociarz nie wiem
czy tak mówią , czy dopiero będą mówić bo dziś to wymyśliłem.
Nevermind.
Dawno yuż myślałem o tym żeby zacząć prowadzić ten móy "Plastusiowy pamiętnik" ale bezpośrednią iskrą zapalayącą żar
pisarskiego ognia było powstanie bloga moyey bliźniaczki "in spe" Lili , Mashy , a ostatnio Zochy - z.o.s.i.a.w.interia.pl.
Pomyślałem żę skoro młodzierz może , mogę i ja , stary pryk ;).
Zatem do dzieła , nie bedzie to pamiętnik w dosłownym znaczeniu , to yest "... dziś zrobiłem qpkę o tey i o tey , poznałem tego i owego (tą i ową) , itd. itp. ..." , na to moye zycie yest zbyt
monotonne i nie byloby co pisać. Będzie to raczey osobisty
komentarz do wydarzeń ze świata i naybliższey okolicy.
Od czego zacząć?
Naylepiey od początku , a początek to oczywiście sama myśl o blogu.
Siadam ci ya dziś do kompa w firemce , sprawdzam pocztę ,
otwieram GG , a tam status /\/\4r23]\[{1 -
"z.o.s.i.a.w.interia.pl - odwiedzaycie" , no to zayrzalem , poczytalem , bo po wydarzeniach Sylwestrowey nocy nashe kontakty
interpersonalne (face to face , mouth to mouth , czik tu czik ) wyraźnie osłabły a chciałem obczaić co u koleżanki słychać.
I gdzieś tak w 30tey sekundzie czytania myśl - a dlaczego nie ya ? Przecież mam równie dużo do powiedzenia , yeśli nie więcey.
I tak od 6.30 przez caly dzień aż do 21.30 z przerwą na drzemkę
międliłem w głowie pomysł , aż o tey drugiey godzinie wskazuyący
palec lewey ręki uderzył w literę "N" i tak się zaczyna moya
neverending (tzn ending kiedy zeydę z tego świata) story.
Dobra koniec przydługiego wstępu , bo to w końcu blog a nie "Woyna i pokóy" , a ya nie Tołstoy tylko SM.OK !!!.

Co tam dziś ciekawego się wydarzyło?
W moim życiu nic o czym warto by pisać , a na świecie?
Polki grały dziś w "siatkę" z Turczynkami , ale dzięki "uprzeymosci" PolShit'u nie mogłem tego obeyrzec (kablówka to
dla mnie zbędny wydatek a w naziemnym gady nie puściły).
Niestety przegrały kozy , tak czy siak taką Glinkę to mógłbym
ugniatać , ciekawe tylko czy ona chciałaby być ugniatana przeze mnie?
Może przyjdzie czas że się dowiem (pomarzyć dobra rzecz).
Na razie dobry los zesłał mi inną sportsmenkę (piłkarkę Bystrzycy [dawniey Montex]) i przydzielil yey funkcye moyey sąsiadki, póki co yesteśmy na "dzień dobry" , ale myślę że w
końcu zaczniemy "zacieśniać dobrosąsiedzkie STOSUNKI" , oby nie
za często bo mnie zayeździ, wszak sportsmenka a u mnie z
kondycją nie naylepiey bo prowadzę mocno niezdrowy tryb życia.

Dobra trzeba kończyć dzisieyszą pisaninę bo w międzyczasie stała się wczoraysza (yest 0:39) a poza tym muszę się rano zwlec z wyra.
A o 5:08 wgramolić do zimnego yak serce królowey śniegu 28 ,
dobrze że będzie przynaymniey do kogo gębę otworzyć i nie będzie
to dentysta ale "taka mala Małgorzatka" i znowu fru zarabiac na
opłaty (wieksza cześć) i przyjemnosci (mnieysza część).
Pewnie sie zastanawiacie dlaczego tak długo pisałem tak krótki text , ano dlatego że w tak zwanym międzyczasie było trochę roboty przy kompie (nagrywanko) , doyechałem do 790go filmu ("Przepraszam , czy tu biyą" - stare ale yare).
To dobranoc móy pamiętniczku i wy drogie dzieci  , które to czytayą.
Yutro więcey napewno , a może i ciekawiey. SAYONARA.


 

sm.ok_!!! : :